Wracam nad morze. Zawsze z przyjemnością. Teraz tylko wirtualnie.
Jednostajny jego szum uspokaja, koi nerwy. Pogoda sztormowa, ogromne fale poruszają wyobraźnię i jawią się przed nami jako wszechpotężny żywioł, wzbudzający respekt i strach przed jego mocą.
Znamy
je z opowieści, a niektórzy z autopsji . Morze potrafi być tyleż
spokojne, co okrutne, ale w obu wypadkach ukazuje się nam w pełnej
swej krasie. Piękne.
Dlatego
wszystkie swoje urlopy, wolne chwile spędzałam właśnie tam. Tyle
tylko, że nad różnymi morzami : Bałtyckim, Czarnym.
Śródziemnomorskim, Północnym.
Najbardziej
jednak ukochałam nasz Bałtyk, a najchętniej przebywałam w
Trójmieście. Z Trójmiasta – w Sopocie. Swojska i miła
miejscowość. Nawet jesienią.
Pamiętam
jedną z nich, kiedy, z jakichś powodów, zamiast korzystać z
gościny znajomych – wykupiłam wczasy w podmiejskim kurorcie. I,
codziennie, po śniadaniu wyruszałam, piechoto, do Sopotu,
odwiedzając w końcowym etapie – Laluńcię i jej, żyjącą
jeszcze Mamę, z którymi łączyły nas więzi sympatii. Mieszkały
bardzo blisko mola, więc potem wyruszałam na obchód – tamże,
do miasteczka i z powrotem do domu wczasowego. Niezły szmat drogi do
przejścia.
Pewnego
słotnego i zimnego dnia, maszerując wzdłuż brzegu ,byłam już
blisko Sopotu, kiedy w pewnym momencie – jedna noga zapadła mi się
w mokry piasek po kolana ! Próbuję ją wyciągnąć, ale ona
grzęźnie jeszcze bardziej. Oglądam się wokoło, by w razie
możliwości wchłaniania mnie w całości, a na to mogło się
zanosić – miałabym możliwość zawołania kogoś na pomoc. Para,
która mnie minęła , nie zauważając w jakie wpadłam tarapaty –
była jedyną , mogącą wyciągnąć z tej piaskowej matni. Nie
miałam na czym oprzeć drugą nogę, bo ta jedna na tyle głęboko
się usadowiła, więc zaparłam się rękami i po kilkunastu
minutach ciężkiego wysiłku udało mi się wygramolić z pułapki.
Tyle,
że bez buta. Piasek ją „ pożarł” w całości ! Więc udałam
się w dalszą drogę z jedną bosą nogą - ku zdumieniu
przechodniów, bowiem nikomu do głowy nie mogło przyjść, jaki
przed chwilą przechodziłam dramat. A zimno było sakramenckie. Na
dodatek – mokre spodnie, bluzka (od zapierania się) i tylko
marzyłam, by czym prędzej dotrzeć do Laluńciowego mieszkania.
Były
obie , na szczęście, w domu. Zobaczywszy gościówkę w takim
stanie – zamiast okrzyku przerażenia – obie zaczęły się
śmiać. Ledwo zdołałam im wytłumaczyć czemu zawdzięczam swój
oryginalny wygląd. Gorzej, bo nie miały odpowiednich butów i
kombinowały w czym i jak dotrę do domu wczasowego. Wypożyczyły od
sąsiadki, mającej tożsamy numer obuwia , co ja, której następnego
dnia zwróciłam z podziękowaniem. O mały włos nie straciłam
żywota i to na brzegu morza. Takie potrafi być zdradliwe. Mimo
wszystko kocham je najbardziej z wszystkich scenariuszy natury, choć
nie jestem obojętna na jej wszelaką urodę.
Wcześniejsza moja uwaga dotyczy nie mieszania polityki obecnej do wspomnień. Nie pasowała mi tu dygresja o dużym ładunku ...powiedzmy delikatnie negatywnych uczuć. Pisałas blog polityczny ,tam wypowiadali się za i przeciw i temu ten blog służył. Tutaj wolałabym /ale to jest tylko moje zdanie / czytać o sprawach dawnych ,polityce tamtych czasów i trudności na jakie człowiek z własnym " ja " napotykał.A o tym co dzieje się dzisiaj informują mnie bez przerwy media ,komentarze w internecie i po prostu mam dosc.
OdpowiedzUsuńPoza tym wolę inne dziedziny życia .
Bałtyku praktycznie nie znam ,zachłyśnięta swobodą poruszania się po Europie znam morza na południu kontynentu.Z wielkim zachwytem nad Morzem Egejskim !
Widzisz ? Nie znasz Bałtyku ! A potem dziwisz się właściwej reakcji na niewłaściwych ludzi i rządy ! Te uczucia biorą się z umiłowania własnego kraju i tu też jest czym się zachłystywać, bo niczym nie ustępujemy innym, poza ich zaniedbaniem
UsuńOdpisałam, ale chyba na e-mailu. Dla mnie , jak się wypowiedziałam - Polskę i jej byt stawiam na pierwszym miejscu i kiedy widzę taką wściekłą watahę, napadającą na patriotyczną część społeczeństwa (mam swoje kryteria jej oceny i nie obchodzi mnie, kto za niego uważa - nie będąc po właściwej stronie) - wybucham, bo nie da się strawić takiego zorganizowanego ataku z wszystkich stron, a ze stron mediów od lat (teraz nasilony). Wszyscy boją sie o własną skórę, bo rozdrapywali, co się dało w okresie rządzenia, robili co chcieli, a teraz na złodzieju czapka gore. Napisałam więcej, przeczytaj. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDodam: negatywne uczucia nie biorą się znikąd. To reakcja na bezprecedensową nagonkę wszystkich na jednego. Ciekawe, że tego nie zauważasz i nie bierze Cię złość !! Widać n ie jesteś po tej stronie, która dostaje cięgi od lat za nic, tylko za to , z istnieje i przeszkadzała mafii do zagarnięcia wszystkiego. Trzeba tę stajnię uprzątnąc i to jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńKocham, po prostu kocham Nasz Bałtyk, chociaż wiele osób twierdzi, że za zimny, że pogoda nie taka, ale będąc nad pięknym, ciepłym i wspaniale kolorystycznie wyglądającym Morzem Śródziemnym kapałam się w nim zaledwie jeden raz i to całe szczęście, że miałam okulary do pływania, bo inaczej sól chyba wypaliłaby mi oczy. Widoki cudowne, ale jeśli chodzi o możliwość wypływania się to pływałam i owszem, ale w basenie przy hotelu zamiast w morzu. Cały świat ma swoje uroki i piękno i warto je poznawać, ale dla mnie tak negatywnie przez niektórych oceniany Bałtyk jest nieoceniony, bo jest niepokorny i ma swój niepowtarzalny charakter... Buźka Gabi :):*
OdpowiedzUsuńBasiu, To miło mieć jednakowe poglądy o Polsce i jego urokach. Buźka
OdpowiedzUsuń