środa, 2 grudnia 2015

REFLEKSJE


Mam dość przypominania o wojnie, mam dość wracania do tamtych dni i przeżyć, jakie za sobą niosły nam, dzieciom, winnym zachować w umyśle ich dobre strony : zabawy, radość, pełne uśmiechu buzie ... Ja musiałam je wyłuskiwać, wygrzebywać z pamięci, by kompletnie nie zatracić poczucia dzieciństwa. No, i już dość. Wystarczy.
Oczywiście, zawsze znajdzie się margines opuszczonej, niekochanej, chorej , biednej dziatwy , ale kiedy mówimy o dzieciństwie – większości kojarzy się właśnie z okresem, do którego chętnie wraca się wspomnieniami, skąd czerpało się miłość, wyniosło tradycje, wychowanie i patriotyzm.
Częściowo udało mi się tego zaczerpnąć. Tego, co zależało od wychowania, od otoczenia, z którym się częściej przebywało.
I za to dzięki.
Długo jeszcze potem nie znalazłam ostoi, bezpieczeństwa, miłości. Balansowałam między przetrwaniem a nadzieją, że może nadejdzie i dla mnie ten dzień, gdy uda mi się zaczerpnąć powietrza pełną piersią i napotkać na swej drodze KOGOŚ, kto mnie pokocha, kto otoczy ramieniem i pozwoli napięty umysł – rozluźnić , a samej
poddać się tej osobie całą sobą i o niczym już złym nie myśleć. Choć na chwilę, choć na trochę...
Niestety, ani moje przewidywania, ani los mnie nie oszczędził i nie postawił na tej drodze NIKOGO, kto odciążyłby mnie od obowiązków, wyzwolił od trosk, zmienił przeznaczenie na znośniejsze...
Bywało, że napotykałam na namiastki tych oczekiwanych, ale nikogo, kto mógł być przy mnie w chwilach: grozy, strachu, bezradności, samotności... Gdy serce pękało, gdy potrzebowałam dobrego słowa, dobrego uczynku, gdy zdawało mi się, że już nie dam rady, że … umrę z rozpaczy. Nikogo. Pustka.
I tak przetrwałam do starości, mając bardzo wielu znajomych, napotykając na ich rzesze, dzięki, stosunkowo, częstym zmianom pracy, uprawianym : tańcu, sportom, różnym zainteresowaniom.
Mówię nie tylko o mężczyznach, których także nie brakowało w moim życiu. Kochali. Na chwilę, na jakiś czas. Chemia, nic więcej. I to nie z mojej strony. Mój temperament ujawniałam w potrzebie ruchu, o czym już wspomniałam i  podróży, w miarę mych skromnych możliwości.
Częściej ja zostawiałam swoich adoratorów , bo nie spełniali żadnych kryteriów człowieczeństwa. Nawet nie potrafili być zwykłymi kumplami, nie mówiąc o przyjaźni.
Koleżanki , choć nimi były – w konfrontacji z płcią przeciwną – w jakichkolwiek relacjach - zawsze przegrywałam. Co nie znaczy, że chciałam ich zastąpić. Nie, pozostać.
Przyjaźnie także nie utrzymywały się dłużej , niż do okresu młodości. Poza nią stanowiły znajomość. Nic więcej, choć cząstka jej pozostawała, dopóki nie powiedziało się o jedno, niewygodne, dla nich słowo. Żadna przeszłość wtedy nie obowiązywała, żadne dobre uczynki nie miały znaczenia.
Było, nie ma. Odwróciły się , obrażone, ale gdyby zapytać o przyczynę – odpowiedzi by nie było, albo stawałaby się mętna, bez żadnych konkretów, bo nikomu nic złego nie zrobiłam. Najczęściej wręcz odwrotnie. Zawsze kombinowałam, jak by się odwdzięczyć za najmniejszy dobry uczynek, za drobną usługę.
I, oto, jestem sama, co nie oznacza, że czuję się samotna. Co to, to nie. Trochę jeszcze pozostało znajomych, dla których jestem dalszym ciągiem wspomnień i tych , wirtualnych, będących dla mnie nadal znaczącymi osobami i zainteresowania, które nie przestały nimi być. I nie wygasła we mnie radość istnienia. Tak się cieszę z małych sukcesów (ostatnio wydana książka) i choć nie ma po nią kolejek, bo mało kto interesuje się czytelnictwem, a nieznanej osoby tym bardziej, to nie chce wydawać na nie pieniędzy, bo woli kupić cokolwiek, w zastępstwie jakiejś lektury.
Nic to. Dzięki książce przetrwam dłużej , niż śmierć, a to mnie podbudowuje i każe optymistyczniej patrzeć na przyszłość, jak krótką by nie była.

7 komentarzy:

  1. Coraz piękniej piszesz. Ale temat ,który poruszyłaś w tej notce jest smutny.Też wiem ,co to znaczy mieć znajomych ,a nie przyjaciół.Też wiem ,jak boli niezrozumienie.Dlatego Cię rozumiem. Ale na pojęcie "szczęścia " składają się drobne ,małe radości I ich suma daje zadowolenie.
    Kiedyś uznawałam stoików za swoich mistrzów.Potem przyszła nauka ,poznanie różnych szkół filozofii ,zachwyt egzystencjalizmem.Jeszcze potem mistycyzm w filozofii.Ostatecznie wybrałam tzw.filozofię idei.Nad tym pracuję ,być może pokuszę się o habilitację ,jak uporządkuję swoje sprawy rodzinno - uczuciowe. Ale - powróciłam i staram się stosować w życiu filozofię stoików .Taką uwspółcześnioną ,nie starożytną ,bo jednak to były zupełnie inne czasy.Ale wartośći pozostały niezmienne.Wewnętrzna równowaga która nie pozwoli aby człowiekiem zawładnęła rozpacz.
    I w Twojej notce odnajduję coś z tego .I jeszcze poczucie humoru.
    Jej ,przeczytałam ,to co napisałam i wyszedł z tego mini wykład. Nie to było moim zamiarem.Chciałam powiedzieć ,ze cenię Cię za odwagę z jaką znosiłaś przeciwności losu. I nadal znosisz.Ale górą " Gabriela" i Gabriela .
    Pozdrawiam serdecznie i bużka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak Cię porównywać do moich wieloletnich koleżanek , znajomych, które nie chcą mnie znać z jakichś wyimaginowanych powodów, bo, de facto, nie dałam im żadnego oreża do ręki. To ja "zdycham" prawie 40 lat, to ja odwiedziłam większość szpitali we Wrocławiu, to ja borykam się, nieustannie, z kłopotami, przeciwnościami losu, a one całą swą wrogość, frustracje zwalają na mnie. Gdybym opisała KTO kogo "zdradził" i zachował się nie fair - nie byłabym,to ja. Zapewniem. Zawsze mi czegoś zazdrościły, choć nie było czego. A to, że miałam własne zdanie - irytowało. Chciałyby bym była podporządkowana ich mentalności, której nie aprobuję i nie akceptuję. Mam wrażenie, że siedzą w jakimś ciasnym gorsecie i nie potgrafie z niego się wyzwolić. Że nie mają szerszych prspekktyw i oglądu świata, życia, ludzi...
      Ja też się rozgadałam. A chciałam powiedzieć, że Ty mentalnością od nich, dalece, odbiegasz. Całusy !!

      Usuń
  2. nie POTRAFIĄ z niego się wyzwolić", a ja napisałam jakieś "potgrafie"

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się rozgadałam, że zapomniałam napisać, że ja , ze swoim temperamentem, nadwrażliwością , wybuchowością - nie potrafię być stoikiem.choć, zapewne przydałoby się nim być.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gabi, najważniejsze, że pomimo wszystko i wbrew wszystkiemu nadal potrafisz być sobą...jesteś i zapewne tak już pozostanie, że się nie zmienisz i dobrze. Nie zmieniaj się proszę. Buziaki :**** i uściski serdeczne :)

    Liiviia mnie odwiedziła, z czego bardzo się cieszę. Zaglądnęłam tylko na jej stronę, ale teraz jestem bardzo zabiegana i z pewnością w wolnej chwili Liiviio zostawię ślad mojej obecności. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielkie gratulacje! Książka to wielki sukces! Książka to nieśmiertelność! Bardzo się cieszę z Twojego sukcesu. Mój adres masz dobry.tajemnezapiski.blogspot. com
    Jestem dawna baw60. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki, za przypomnienie, ale nadal nie pamiętam imienia ! Przecież nie będę pisać witaj tajemne zapiski !
    Bardzo sie cieszę z każdej odzyskanej wirtualnej znajomej ! Pisz, a ja się się będę rewanżować z przyjemnością.Napisz , co u Ciebie się dzieje ? Na dniach wydawnictwo ma mi przysłać 5 książek do sprzedania. Taniej, niż u nich, bo pobierają marżę. Kilka mam już zamówionych, bo te, które ją czytały bardzo ją chwalą. Sama się dziwię, że aż tak dobre mam recenzje. Bywaj zdrowa i dzięki za ujawnienie się !

    OdpowiedzUsuń