Musiałam wprowadzić nowe hasło, które kosztowało ... nie wiem ile ? Pierwszego nie zdołałam zapisać, bo długopis przestał pisać i straciłam szansę na wejście na mój własny blog. Tym razem zapisałam i mam nadzieję, że to wystarczy, bym nie miała problemów z prowadzeniem dalszych notek.
Otóż zmarł mój jedyny i ostatni ex-mąż - Adam. Kilka dni temu. Samotnie. Za tydzień ukończyłby 92 lata. Oczywiście, nie korzystał z usług medycznych, lecz sam parał się paramedycyną, więc trudno stwierdzić, że gdyby korzystał - mógłby jeszcze co nieco pożyć, czy dlatego żył tak długo bo... sam sobie był lekarzem.
Podobno nie mogli się z nim skontaktować, podobno umawiał się z kimś i nie przyszedł, podobno zaczęto wydzwaniać jeden znajomy do drugiego pytając, czy nie wie co z nim jest, podobno - przyszedł w końcu ten, który miał klucze od jego mieszkania, podobno nie mógł wejść , bo blokował klucz , pozostawiony od wewnątrz i już na pewno - wezwano policję i kiedy wyważono drzwi... leżał. Chyba od kilku dni, bo upał zrobił swoje...
Napisałam chyba wystarczająco plastycznie o tym, który spaskudził moje młode lata, który spowodował, iż miałam taki dystans do płci przeciwnej, iż już nikomu z mężczyzn nigdy nie zawierzyłam i nie umiałam pokochać.
Proszę wybaczyć moją bezpośredniość - spieprzył mi właściwie całe życie .
Niech mu ziemia lekką będzie. Sama niebawem stanę się popiołem, ale leżeć obok siebie nie będziemy - oby z dala od tego człowieka. Na pewno żałoby nosić nie zamierzam,
Sam, zapewne, też nie czuł się szczęśliwcem. Przez swój charakter. Nie umiał też nikogo uszczęśliwić. Stąd samotne istnienie do końca swych dni. Mógł założyć rodzinę. Nic nie stało na przeszkodzie, prócz jego egocentryzmu.
Raz pokazałam jego fotografię w skasowanym blogu. Panie piały z zachwytu nad jego męskością i aparycją. I to tylko tyle. Nie wystarczy na dłuższe, wzajemne, bytowanie.
Spadek podobno, zapisał siostrzeńcowi - jedynemu krewnemu, którego posiadał.
Wieść przekazała mi, telefonicznie, Mycha. Gabi
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTy się trzymaj, moja droga. Ja już przeżyłam swoje życie i niczego nie oczekuję. A możliwość poruszania się sprawia mi wielką radość. Bardzo brakowało mi ruchu i choć nie jest mi łatwo chodzić dłużej , niż kilkadziesiąt metrów, czasem więcej - to i tak jest fajnie. Dużo mamy ławek w parczku, więc nie ma problemu. Wychodzę zaraz po śniadaniu, kiedy jeszcze upał nie doskwiera, a potem wracam i zajmuję się czym się da. Jak się miewasz ? Czekam na pocieszające wieści. Gabi
OdpowiedzUsuńRozumiem, są osoby po których się nie płacze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję za zrozumienie mojej niewdzięcznej roli. Gabi
OdpowiedzUsuńMam problemy, bo nie mogę wejść do notki już napisanej. Przedtem pojawiał się ołówek i po kliknięciu nań ... wchodziło się, bez trudu. Można było coś dopisać , coś poprawić, a tu nic.... zero. I te profile ! Potem wybieranie obrazków - jak dla idiotów , zamiast uprościć proceder - jak zwykle - gmatwają bez potrzeby.Gabi
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLiwio, ja nie pamiętam tych logowań i nie wiem, który wybrać. Dlatego gram w "robota" i piszę anonimowy. Ja właśnie nie mam ołówka , o czym wspominałam i nie wiem, jak się dostać powtórnie na ten sam blog, nie mówiąc o umieszczaniu zdjęć ! Nie było to jak stare blogi ! Nie miałam problemów, a tu ? ciągle jakieś schody, utrudnienia. Ej, życie ! Niestety, nie dałaś mi wskazówki i dalej nie wiem, jak się wchodzi. Nie mam ołówkaaaa ! Gabi
OdpowiedzUsuńAby był ołówek trzeba sie zalogowac
OdpowiedzUsuńAle, żeby się zalogować - trzeba znać hasło danego konta. Ja mam ich kilka i każdy ma inne hasło. Kiedy je podaję, na podstawie zapisu w zeszycie, który prowadzę - piszą, że błędne. Więc próbuję inne, które przypominam, iż stosowałam.Żadne nie pasuje. Znalazłam hasło do konta, którego nie używam i okazuje się, że nie otwiera tego bloga, do którego napisałam ostatnią notkę, a inny , do którego przerwałam pisanie znacznie wcześniej. I teraz klops.
OdpowiedzUsuńA oto, co napisałam DO TEGO bloga, a ukazało się na drugim:
OdpowiedzUsuńKiedy wreszcie odnalazłam hasło i login, dzięki czemu mogłam wejść na blog - potem - napisać długą notkę - cała pisanina wzięła w łeb, bo coś , nieopacznie, przycisnęłam i moja twórczość zniknęła w tym samym momencie. Musiałam cała procedurę rozpocząć od nowa... Zalogowałam się, ale tekstu nie odnalazłam. Teraz nie mam już siły i ochoty na ponowne pisanie, więc odkładam tę czynność na potem. Kiedy ono nadejdzie, nie wiem. Wybaczcie.
Ale jaja!
OdpowiedzUsuńOczywiście, ze bez hasła i loginu ani rusz. I żadna to wina administracji, ani tym bardziej żadne to z ich strony utrudnienie.
OdpowiedzUsuńWina administracji, bo narzuca wymogi, które utrudniają wejście do własnego bloga, W interii, gdzie poprzednio prowadziłam blog nie było takich zawiłości. Ale te "jaja" mógłbyś sobie podarować, bo kiepsko świadczą o twojej inteligencji.
OdpowiedzUsuńUpierdliwa jesteś ,kresowianko.
OdpowiedzUsuńAle za to - ty jesteś szalenie błyskotliwy... ale jaja !
OdpowiedzUsuńTo może wierszyk?
OdpowiedzUsuńPada deszczyk ,pada
Pada sobie równo ,
Raz spadnie na kwiatek
Drugi raz na ......