wtorek, 5 lipca 2016

SZPITAL


         "ŚWIAT W OSTATECZNYM ROZRACHUNKU
NALEŻY OKREŚLIĆ JAKO MIEJSCE CIERPIENIA.
CZŁOWIEK JEST ZWIERZĘCIEM CIERPIĄCYM, 
NARAŻONYM NA NIEUSTANNE NIEPOKOJE, BÓL, 
STRACH".   Iris Murdoch "Czarny książę

  Otóż pewnego dnia marca 2008 roku, tuż przed świętami wielkanocnymi wylądowałam w szpitalu, zabrana przez pogotowie,  z niebotycznym nadciśnieniem  i przekonaniem , że dobiegam kresu żywota. Ale to nie takie proste, choć zdarza się czasem tym, którzy nie są na to przygotowani.
Tymczasem znalazłam się  na sali chorych,  razem z dziewięcioma delikwentkami, w mocno zaawansowanym wieku, ale znacznie mniej uciążliwymi, niż mi się zdarzało spotykać w licznych wędrówkach po wrocławskich placówkach, mających nas uzdrawiać.
   Każdej z nich dałam ksywkę, w zależności od ich charakterystycznych cech  zewnętrznych, bądź wewnętrznych.
A oto ich pseudonimy:

1- Sklerotyczka, 2- Sybiraczka, 3- Strachliwa, 4- Parkinsonka,
5- Parlityczka, 6- Izolda, 7- Żyrafa, 8- Jęczydusza, 9- Sęp i ja 10-ta nienazwana
Miałam to szczęście, że wybrały mnie na swoją spowiedniczkę , zwierzając się ze swoich strapień, bolączek itp.
I tak:

Sklerotyczka - 80-letnia babina była najbardziej namolna.
Nie wyglądała na swe lata, jawila się jako przystojna, starsza pani, mająca pretensje do wszystkich o wszystko, a szczególnie do swych trzech córek. Dwie odwiedzały ją dość regularnie, choć nie obywało się bez stałych utarczek i wylewania żalów, jakie to są niewdzięczne i mało zapobiegliwe , bo np. nie przynoszą jej czekolad, choć wiedzą , jak je uwielbia. Trzecia wpadała tylko na minutkę, gdyż nie wytrzymywała naporu matczynego malkontenctwa.
Kupiłam, w końcu, jej kilka czekolad, ale wcale nie była  z tego powodu zadowolona, bo oczekiwała  ich od córek, jako dowodu troski i miłości .
Mieszkała z wnuczką, córki dawno były na "swoim". Raz chwaliła ją pod niebiosa,  następnie zmieniała wersję i twierdziła, że jest leniwa i mało przydatna . Podobnie snuła wspomnienia o zmarłym mężu, który, jakoby, był bardzo bogaty i hojny, a w innym wcieleniu -  skąpcem, tyranem i pijaczyną. Wiadomo - Sklerotyczka.  Truła nas , opowiadając sprzeczne i  niedorzeczne  historie ze swego życiorysu.  
Z jej relacji - pracowała fizycznie, sezonowo w cukrowni, by mieć  parę groszy na swoje wydatki.
Jedyną miłością  życia był jej kot. Tu nie było sprzeczności Kochała go całym sercem i duszą. Tęskniła za tym zwierzęciem, nieustannie racząc nas zwierzeniami  o jego zaletach, urodzie itp., chcąc nawet  opuścić szpital na własne żądanie, by go wreszcie utulić i dać upust swym uczuciom.
Obraziła się na mnie, gdy wyrzuciłam z sali faceta, który wtargnął do naszej sali , wypytując o jakąś znajomą, nie umiejąc nawet określić jej wyglądu , ani imienia. Widać , penetrował teren, by ew. móc nas okraść. Zarzuciła mi niegościnność i brak uprzejmości, czym wcale się nie przejęłam, bo miałam wreszcie spokój. Doprawdy,była wielce uciążliwa.. Szybko jednak zapomniała o incydencie i dalej snuła niestworzone rzeczy, zaprzątające jej umysł, szukając sposobu, by je komuś przekazać. 
Przed wyjściem obcinałam jej paznokcie, szponiaste, nieestetyczneUważała je za atrybut kobiecości, pytając mnie dlaczego nie lubię długich paznokci. Odrzekłam, że lubię, ale kiedy są zadbane. Nie bardzo chciała sie pogodzić z faktem, że jej takie nie są. Ale pożegnałyśmy się  w zgodzie i , rozpromieniona, "odfrunęła" do swego kota.

Sybiraczka -81 lat. 

Pochodziła ze Lwowa, skąd wraz z rodziną została wywieziona w czasie wojny na Sybir. Opowiadała  o ciężkim życiu, pracy ponad siły, ale też o dobrych, pomocnych ludziach, tubylcach, dzięki którym przetrwali tę katorgę.
Po powrocie do Polski przyznano im kilka hektarów ziemi, na której harowała , o pocie czoła, dokąd się nie rozchorowała. Zdiagnozowano u niej nieuleczalną białaczkę. Mimo to była pogodna i dowcipna. Opowiadała o dwóch synach, nieudacznikach, nie mających zawodu, ani żon. Podporą była córka, często ją  odwiedzająca i pomocna w gospodarstwie.Tylko nie miał kto jej zastąpić  w uprawie ziemniaków, którymi zajmowała się od lat.  Podobno nikt nie miał tak dorodnych i smacznych ziemniaków, jak z jej  działki.
Nie znosiła Tuska. Twierdziła, że  tak skakał i biegał, by wygrać wybory, że uszkodził swoje "klejnoty", wyrażając się bardziej dosadnie.
Nie obyło się,rzecz jasna, bez sprzeczki na tym tle. 
Do dyskusji włączyła się, z kolei,  zwolenniczka PO - Parkinsonka, broniąc,zażarcie cnót przywódcy , choć nie mogła sobie przypomnieć jakich. Dopiero moja deklaracja, iż popieram jej przeiwników politycznych - spowodowało,że zamilkla, obrażona.
Sybiraczka w czasie jakiegoś badania tak się przeziębiła, że wróciła kaszląca, kichająca, zarażając wszystkie, a mnie w pierwszej kolejności.  Przez tę dodatkową dolegliwość mój pobyt szpitalny znacznie sie przedłużył i powodował, że notorycznie nie spałam , kaszląc całymi nocami, doszczętnie osłabiając mój i tak nadwątlony chorobami organizm.





   

4 komentarze:

  1. Czekam jak potoczą się losy kolejnych współtowarzyszek niedoli. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana Gabi,

    Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam... najpierw miałam lapka w serwisie...ciągle były problemy z kodem do programu Office MIcrosoft... w końcu musiałam lapka zostawić na miejscu no bo sami nie wiedzieli czemu żaden kod nie wskakuje. Trochę to trwało. Na Twoją ostatnią wiadomość próbowałam odpisać z telefonu...ale niestety, nie dało się. Blog na fonie trochę inaczej wygląda i już nie tak prosto wysłać komentarz z telefonu. Głowiłam się i troiłam, myślałam ż w końcu ten komentarz Tobie wysłałam...wchodzę tutaj, patrzę i nie ma. Pewnie coś pokićkałam i tyle :) Moja droga... nawet przez myśl mi nie przeszło, żebyś miała mnie nachodzić w jakikolwiek sposób po podaniu adresu :) Nie było mnie tu Gabi...bardzo długo. Byłam w tak kiepskim stanie, że blog był naprawdę ostatnią rzeczą o której myślałam. Dalej nie jest najlepiej...ciągle pod górkę ale może kiedyś....coś się poprawi. Może.... Buziak wielki kochana :) Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń